100 szczytów na 100 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości

Pod koniec stycznia tego roku, zainspirowana pomysłem, na który natrafiłam gdzieś w internecie, postanowiłam zdobywać 100 szczytów z okazji 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Pomysł mi się spodobał i pomyślałam, że można na różny sposób świętować tę ważną rocznicę, a to jest jeden z nich.

Gorgany Wschodnie, zejście z Syniaka i Małego Gorganu


Nie wiedziałam, czy cały plan się powiedzie - w końcu nawet jeśli chodzi się często po górach to stanięcie na stu szczytach w ciągu roku, mając przy tym niewiele urlopu, nie musi być wcale takie proste.W końcu nie zależało to tylko od możliwości czasowych, ale też w znacznym stopniu od pogody, która (szczególnie w weekendy) lubi płatać figle. Od stycznia stopniowo, powoli, przybywało zdobytych szczytów - od Polskich Tatr, Beskidów przez Czarnohorę, Gorgany, Bieszczady Wschodnie i Zachodnie, by w końcu 10 listopada gorczański Lubań stał się tym setnym szczytem, zamykającym to wyzwanie z powodzeniem.

Flaga przy krzyżu AK pod Luboniem Wielkim, Beskid Wyspowy

Wszystkie zdobyte szczyty znajdują się w Polsce lub znajdowały się w niej przed 1945 rokiem - chodzenie po górach utraconych, które po wojnie pozostały poza granicami Polski stało się wyjątkowo wymowne w tym roku - ciągle wiele w nich śladów minionych czasów, które jakby nadal nie chciały odejść w zapomnienie, a polskie groby, budynki, krzyże i stare słupki graniczne zdają się strzec pamięci o tym, że Polska nie kończy się tam, gdzie jej współczesne granice. Choćby się bardzo mocno chciało to trudno w kilkadziesiąt lat zatrzeć ślady kilkuset lat historii Polski ziem na wschód od Bugu.

Howerla, Czarnohora - 3 maja 2018

Wiele osób, szczególnie na początkowym etapie tego wyzwania zadawało mi pytanie: "po co?". Teraz, z perspektywy zrealizowanego planu, mogę powiedzieć, że po to, aby kochać Polskę, jej historię i góry jeszcze bardziej.

Krzemieniec - wędrówka przez Bieszczady Wschodnie i Zachodnie, październik 2018

Wędrowanie i zdobywanie owych stu szczytów stało się przyczynkiem do częstszego zastanowienia nad historią naszej Ojczyzny. W Karpatach w czasie wojen działo się niezwykle wiele, toteż wczytywanie się w historię danego rejonu, poznawanie go od tej innej strony pokazało, jak ciągle słabo znam góry. Nie chodzi tu o topografię, znajomość szlaków, wiat i chatek, ale o znajomość tych licznych wojennych przeżyć, których doświadczyły góry i ludzie w nich mieszkający.

Zwoje drutu kolczastego z czasu I wojny światowej w Czarnohorze

Ciągle w wielu miejscach znajdziemy okopy, w Gorganach stanowiska ogniowe, w Czarnohorze zasieki z czasów I wojny, a w Bieszczadach pozostałości po krajówkach UPA, zarastające i wchłaniane przez bieg lat i przyrodę, która pochłania wojenne pamiątki.

Stanowiska ogniowe z czasu "Wielkiej Wojny" w Gorganach

Góry przeorane okopami, stanowiskami ogniowymi, oplątane zasiekami. Ziemia, w którą wsiąkło mnóstwo polskiej krwi. I ludzie w nich żyjący, którzy - jak to zwykle bywa na każdym pograniczu - mimo upływu lat pamiętają krzywdy sąsiada, choć obecnie żyje już któreś kolejne pokolenie po wojnie.

Tatry, podejście na Kopę Kondracką

Przemierzanie górskich szlaków pozwoliło także na odwiedzanie wojennych cmentarzy oraz miejsc, w których upamiętniono ważne historyczne wydarzenia. Od partyzanckiego krzyża pod Turbaczem, po lwowski Cmentarz Orląt, Cmentarz Legionistów Polskich w gorgańskiej Rafajłowej, pomnik poświęcony ofiarom UPA w Worochcie czy krzyż AK pod Luboniem Wielkim. Wizyta w każdym takim miejscu to wyjątkowa okazja, aby w choć krótkiej modlitwie wspomnieć o tych, którzy "umarli, abyśmy żyli wolni". To często wizyta w miejscach, o których już niewiele osób pamięta, a często również mało kto o nich w ogóle wie. Zdarza się, że są to też miejsca dewastowane, jak choćby w ostatnich dniach polski cmentarz w Kołomyi na Huculszczyźnie czy takie, na których upamiętnienie nie ma zgody - wystarczy tu przywołać zbiorową mogiłę Polaków wymordowanych przez UPA w Rafajłowej. Mało kto wie o jej istnieniu, nie znajdziemy tam też krzyża czy tablicy mówiącej o pogrzebanych, a miejscowi na ten temat milczą.

Cmentarz Legionistów Polskich, Rafajłowa, Gorgany

Zdobywanie w tym roku tych 100 szczytów było też - oprócz głębszego poznawania historii - czasem wdzięczności za to, że spokojnie, w czasie pokoju, mogę po tych górach wędrować, by szukać w nich spokoju, odpoczynku i cieszyć oko pięknymi widokami. I jak dla mnie te góry są często schronieniem przed zabieganą codziennością, tak dla wielu ludzi były schronieniem przed śmiercią lub drogą ewakuacji z Polski szczególnie jesienią 1939 roku, gdy przez karpacką granicę w Czarnohorze tysiące ludzi uciekały na Węgry, a przez most na Czeremoszu do Rumunii, jak choćby polski rząd po 17 września. Góry były też szczególnym obszarem działań dla kurierów, którzy dzięki świetnej znajomości tych terenów mogli w nieco łatwiejszy sposób dostać się na drugą stronę granicy. Często byli to zapaleni działacze turystyczni, kierownicy i budowniczowie karpackich schronisk, którym wiele zawdzięczamy w dziedzinie turystyki, a ich przedwojenna znajomość gór, zdobyta na licznych wędrówkach, okazała się bezcenna w czasie wojny. Jak ten przykład pokazuje nigdy nie wiadomo, jaka wiedza może okazać się tą ratującą życie - oby już nigdy znajomość gór nie musiała być używana w celu ocalenia życia i ucieczki z owładniętej wojną Ojczyzny.

Czarnohora - dawna granica polsko-czechosłowacka, a od marca 1939 roku polsko-węgierska

Cieszę się z tego, że wyzwanie udało się zrealizować, choć nie liczby są tu najważniejsze - było to dla mnie w tym roku dodatkową motywacją do wędrówek oraz poznawania Karpat jeszcze bardziej. Największą jednak radością jest to, że dzięki tym setkom kilometrów przedeptanych po górskiej ziemi, kocham Polskę jeszcze bardziej i z całym jej dziedzictwem historycznym, kulturowym, turystycznym i przyrodniczym jest dla mnie najpiękniejszym miejscem na świecie. Chyba żadnych gór nie ukocham bardziej niż polskich - przede wszystkim tych, które zostały po wojnie za oficjalną granicą naszego państwa, bo "Ojczyzna to ziemia i groby". Być może przez to, że tak wiele obecna turystyka zawdzięcza Karpatom Wschodnim, stawianie każdego kroku w tych górach to jak żywa lekcja historii i przeniesienie się choć na moment w epokę odradzającej się II Rzeczpospolitej.

Tablica na ruinach przedwojennego schroniska na Lubaniu w Gorcach. Gospodarze tego schroniska, Helena i Ernest Durkalcowie (czynnie zaangażowani w konspirację) zostali wywiezieni do niemieckich obozów koncentracyjnych - schronisko spalili Niemcy w 1944 roku, na miejscu mordując dwóch partyzantów.

Wejście na 100 szczytów na 100 rocznicę odzyskania niepodległości oraz wszystkie tegoroczne wędrówki, które jeszcze się nie kończą, dedykuję tym, którzy o naszą Ojczyznę walczyli i zginęli w Karpatach. Tym, których groby pozostały za naszą wschodnią granicą i szczególnie tym, którzy do dziś tych grobów nie mają.

10.11.2018 - na Lubaniu, 100 szczycie w tym roku :)














Komentarze

Popularne posty