Z audiencją u beskidzkiej Królowej - zimowa Babia Góra

Mówią, że Diablak. Inni powiadają, że wyjątkowo kapryśna. A jak do tej pory podczas 3 na 4 wizyty przyjęła mnie łaskawie, goszcząc piękną pogodą i świetnymi widokami.

Diablak..

Babia Góra nie jest moim ulubionym beskidzkim szczytem - widok, choć bardzo rozległy, średnio mi się podoba, a dodatkowym minusem jest fakt, że właściwie zawsze przy dobrej pogodzie natkniemy się tam na dużą ilość ludzi. Po raz kolejny postanowiłam na Babią Górę wybrać się zimą - o tej porze roku podoba mi się tu najbardziej, a zimowe warunki i konieczność poruszania się minimum w raczkach powoduje, że jest tu o tej porze nieco mniej turystów niż w sezonie wiosenno-letnio-jesiennym.

Beskidzki las

Tym razem wybrałam najpopularniejszy szlak - czerwony z Przełęczy Krowiarki przez Sokolicę, Kępę i Gówniak. Przede mną idzie kilka osób, ale na całe szczęście tłumów nie ma.


Jest połowa lutego, ale ciepłe promienie słońca zwiastują nadchodzącą wiosnę. Im późniejsza pora tym mocniej z drzew kapie roztapiający się śnieg. W wyższych partiach jednak zimowe rzeźby mają się doskonale.


Z Tatrami w tle

Na szczycie wyjątkowo nie wieje - zjadam kanapki, popijam gorącą herbatę i tak spędzam ponad godzinę. Aż dziwne, gdyż w połowie lutego na Babiej Górze siedzę w samym polarze, wygrzewając się w ciepłym słońcu. Schodzę przez schronisko na Markowych Szczawinach do Zawoi Markowej, kończąc tam swoją jednodniową, szybką wycieczkę.

Kopuła szczytowa Diablaka



Komentarze

Popularne posty