O historii turystyki w Masywie Babiej Góry

"Baba Góra, bardzo wysoka, nad rzeką Sołą, bogata w rozmaite zioła, blisko miasteczka Żywca", pisał w swojej kronice już Jan Długosz.

Dziś bardzo popularny szczyt - wraz ze swego rodzaju modą na góry stała się jednym z częstszych celów beskidzkich wycieczek. Nie jest to jednak żadną nowością - masywny szczyt, który było widać z wielu miejsc, a nawet z Krakowa, wzbudzał zainteresowanie od bardzo dawna, a gdy tylko poznano jej walory widokowe, coraz więcej osób chciało dotrzeć na wierzchołek. Z tego też powodu dzieje jej poznawania i turystyki są dosyć długie, a przez kolejne dziesięciolecia swoje życie związało z nią wiele ważnych i ciekawych postaci oddanych turystyce górskiej.

Na Babiej Górze, 1925. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Trudno dziś powiedzieć z całą pewnością, kto był pierwszym zdobywcą Babiej Góry. Niektórzy uważają za niego Fryderyka Bystrzyckiego - dworzanina króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Bystrzycki swój wyczyn z 1782 r. miał opisać w jednej z gazet, jednak jego opowieść jest raczej uważana za wymyśloną historię. Udokumentowanym i potwierdzonym jest natomiast wejście na Diablak Stanisława Staszica w sierpniu 1805 r., kiedy to prowadząc swoje badania wędrował z Babiej Góry przez dolinę Raby i Gorce, Pieniny Spisz aż po Tatry Zachodnie. Jest też prawdopodobne, iż Staszic na Babiej Górze był już rok wcześniej, kiedy to przemierzał Orawę.

W 1806 roku Królowa Beskidów Zachodnich staje się celem wyprawy arcyksięcia Józefa Habsburga, który na szczyt przybył z liczną służbą. Na pamiątkę tego wydarzenia już w 1846 roku ustawiono pamiątkową tablicę, która jednak nie przetrwała zbyt długo. W 1876 roku na szczycie Diablaka umieszczono obelisk z okazji 70 rocznicy tych odwiedzin - ta pamiątka po dawnych czasach przetrwała do dziś. Przed wizytą arcyksięcia zbudowano też prawdopodobnie pierwszy schron, by w razie niepogody ten znamienity gość miał się gdzie schronić. Budowla ta - prawdopodobnie szałas z jodłowych gałęzi - nie przetrwała zbyt długo, jednak już nieco 40 lat później powstał solidniejszy obiekt - "Losertówka". 

Kolejna ważna data w historii odkrywania Babiej Góry to rok 1830, kiedy to badania prowadzi Ludwik Zejszner - wybitny geolog, kartograf i krajoznawca. Opisując swoje badania dotyczące zachodnich zboczy Diablaka zapisał, iż "piaskowiec na szczycie Babiej Góry dzieli się na wielkie tablice". Jak nie trudno się domyślić to właśnie jemu zawdzięczamy nazwę "Tablice Zejsznera", która określa rumowiska z ogromnymi blokami skalnymi pod szczytem. 

W roku 1855 na Babią Górę dotarła Maria Steczkowska - jedna z pierwszych kobiet wędrujących po Tatrach oraz Beskidach. Jej opisy publikowane w prasie, choć nie były typowymi przewodnikami, stały się nieocenionym źródłem informacji. "Wycieczka na Babią Górę" została - jak większość jej opisów - opublikowana pod kryptonimem "M.S". Niektóre źródła to jej przypisują autorstwo określenia "Królowa Beskidów" w stosunku do Babiej Góry.

Jedną z ciekawszych postaci, które w XIX wieku poznają Pasmo Babiogórskie, jest Eugeniusz Janota - profesor gimnazjum św. Anny w Krakowie. Studiuje filozofię i teologię, otrzymuje święcenia kapłańskie i jeszcze w trakcie formacji seminaryjnej rozpoczyna pierwsze wyjazdy w Tatry, a od 1856 roku - jako katecheta - organizuje wyjazdy w góry dla swoich uczniów. Wśród tych uczniów znajduje się m.in. Walery Eljasz Radzikowski, który nieco później wydaje pierwszy przewodnik po Tatrach, ale także w 1860 roku maluje Babią Górę. Jego obraz ukazał się w Pamiętniku Towarzystwa Tatrzańskiego za rok 1905.


Janota staje się też jednym ze współzałożycieli Towarzystwa Tatrzańskiego. Miał niezwykle ciekawe życie - ze względu na patriotyczne zachowanie jest dość często przenoszony na kolejne parafie, w końcu trafia do Żywca. Co bardzo ciekawe, został doktorem filozofii na podstawie pracy naukowej... "Przewodnik w wycieczkach na Babią Górę, do Tatr i Pienin", który zostaje wydany w 1860 roku. Był to na tamten czas bardzo szczegółowy przewodnik, który można uznać za pierwszy krok w propagowaniu turystyki babiogórskiej. 



Oprócz działalności badawczej i naukowej, zakłada też Towarzystwo Ochrony Zwierząt, pisząc jednocześnie jedne z pierwszych tekstów na temat ochrony zwierząt żyjących w Beskidach i Tatrach. Pod koniec życia przeszedł na protestantyzm, aby móc zawrzeć małżeństwo. Janota dzięki swojemu darowi zaszczepiania w innych miłości do gór pozostawił po sobie w szkole, w której pracował, atmosferę bardzo przyjazną górom. Z murów tej szkoły wyszli później m.in. Franciszek Nowicki, Leopold Świerz, Jan Gwalbert Pawlikowski, Kazimierz Tetmajer czy Walery Goetel. 

W końcu należy wymienić Hugona Zapałowicza - prekursora turystyki babiogórskiej. Po skończeniu gimnazjum w Przemyślu Zapałowicz trafia na Uniwersytet Jagielloński, stając się studentem prawa i administracji. Już wtedy dość mocno interesował się botaniką, jednak po skończeniu studiów, 5 kolejnych lat spędza na badaniach w masywie Babiej Góry. Trafia do austriackiego wojska, gdzie w stopniu kapitana pełni funkcję sędziego wojskowego. Nie traci jednak czasu - w okresie służby wojskowej kończy studia z zakresu botaniki, poznaje Alpy, a w kolejnych latach podróżuje po świecie, m.in. po Ameryce Południowej. 

Hugon Zapałowicz

      Hugon Zapałowicz

Na kilka lat emerytury powraca do Zawoi, gdzie nadal zajmuje się swoimi badaniami - ten okres jego życia jest najmocniej związany z propagowaniem turystyki beskidzkiej. W 1905 roku zakłada Oddział Babiogórski TT, którego zadaniem jest udostępnianie rejonu Babiej Góry dla turystyki, a tym samym odparcie naporu niemieckich turystów. Rok później Zapałowicz wyznakował szlak z Suchej Beskidzkiej do Zawoi, który uznaje się za pierwszy polski szlak w Beskidach Zachodnich. Warto natomiast pamiętać, że w tym samym roku w Masywie Babiej Góry zostało wyznakowanych ponad 40 km szlaków turystycznych, ponadto do użytkowania oddano pierwsze schronisko na Markowych Szczawinach. W tym samym roku w innych częściach gór są również prowadzone prace znakarskie - powstaje szlak z Krościenka na Trzy Korony (1906), natomiast od przeszło 20 lat znakowane szlaki są w Beskidach Wschodnich, głównie w Czarnohorze i Gorganach. 

Ciekawym jest też fakt, że już rok wcześniej w 1905 roku, postawiono w rejonie Babiej Góry drogowskazy kierujące na szczyt - tu fragment z Pamiętnika Towarzystwa Tatrzańskiego za rok 1905.


Zasług Zapałowicza w rejonie Babiej Góry jest bardzo wiele, jednak za największe uznaje się zebranie funduszy i wybudowanie pierwszego schroniska na Markowych Szczawinach. Oprócz działań typowo turystycznych należy podkreślić, iż to dzięki jego staraniom doszło do budowy drogi z Makowa Podhalańskiego do Zawoi, dzięki czemu zyskał poważnie nie tylko wśród turystów i działaczy TT, ale również wśród miejscowej ludności.

W 1908 roku Zapałowicz przeniósł się do Lwowa - w tym okresie oddaje się głownie badaniom w Karpatach Wschodnich, docierając m.in. w Góry Marmaroskie, co otworzyło nowe możliwości również dla polskiej turystyki górskiej. Kilka lat później w Góry Marmaroskie i Alpy Rodniańskie dociera Mieczysław Orłowicz z uczestnikami słynnych rajdów AKT Lwów.


Jego bogate życie kończy się w trudny sposób - po wybuchu I wojny zostaje ponownie powołany do wojska w charakterze wojskowego sędziego i wkrótce potem dostaje się do rosyjskiej niewoli, w której po 3 latach umiera w odległym Turkiestanie.

Skoro mowa o Zapałowiczu, to nie można tu pominąć Wawrzyńca Szkolnika. Ten pochodzący z Czatoży nauczyciel ludowy stał się towarzyszem badawczych wędrówek Hugona Zapałowicza, jednak już wcześniej był przewodnikiem dla letników wędrujących na Babią Górę. Spisywał legendy o regionie, uchodził za największego znawcę Diablaka w 2 poł. XIX wieku, natomiast w wolnych chwilach uczył miejscowe dzieci geografii i historii Polski. Oprócz rejonu Babiej Góry pojechał z Zapałowiczem również w Alpy Rodniańskie oraz Czarnohorę, pełniąc funkcję tragarza i asystenta. W późniejszych latach Szkolnik pisał w "Pamiętnikach Towarzystwa Tatrzańskiego" teksty głównie o rejonie Babiej Góry, zajmował się także dalszymi pracami znakarskimi. W niektórych relacjach można natknąć się na informację, iż w czasie otwarcia schroniska na Markowych Szczawinach przewodził tańcom. Aktywny pozostał do samego końca życia - to właśnie Wawrzyniec Szkolnik drżącą już ręką przeznakował niemiecki szlak Beskidenverein z Czatoży na Markowe Szczawiny na znakowanie polskie, co stało się przyczynkiem do późniejszej "Wojny na pędzle".

Pierwsza połowa XX wieku w historii turystyki babiogórskiej zapisuje się dość burzliwie nie tylko z powodu wojen. Na terenie Beskidu Śląskiego oraz w Masywie Babiej Góry coraz śmielej działa Beskidenverein, czyli "Towarzystwo Beskidzkie". Było ono niemiecką organizacją turystyczną, która zajmowała się budową schronisk oraz znakowaniem szlaków. Oprócz działalności turystycznej - jak miało okazać się później - jej celem była też germanizacja tych terenów. Był to czas, gdy w Beskidach właściwie nie było polskich turystów - można tu było spotkać botaników, geologów, ale nie turystów. Pierwszym powodem była ciągła fascynacja Tatrami i Podhalem, która ciągnęła się już od kilkudziesięciu lat. Drugi powód był banalnie prosty - brak tu było dróg, nie mówiąc już o szlakach czy jakimkolwiek zagospodarowaniu turystycznym. Powodowało to, iż Beskidenverein coraz śmielej patrzyło też na atrakcyjny rejon Babiej Góry. Okazało się to wystarczająco śmiałe, by już pod koniec XIX wieku mieć swoje pierwsze szlaki w tym rejonie, a w 1905 roku wybudować na szczycie schronisko. Hugo Zapałowicz wiedząc, iż taki obiekt spowoduje jeszcze większy napływ turystów niemieckich, podejmuje starania związane z budową schroniska na Markowych Szczawinach. Jego wołanie, wręcz apel aby "Babią Górę tak blisko Tatr położoną, a zalewaną coraz więcej obcymi żywiołami, przypomnieć turystyce" odbił się szerokim echem i ogromnym poparciem. Obiekt powstaje już w 1906 roku w.. miesiąc. Budynek był z drewna świerkowego, a z werandy roztaczał się widok na Babią Górę, budynek mógł wówczas pomieścić ledwie ok. 10 łóżek. Beskidenverein wykpiło te polskie działania pisząc, iż "Polacy patrzą zawistnym okiem na niemieckie schronisko, nienawidzą go jako inwazję na polskiej górze". 

Pierwsze schronisko na Markowych Szczawinach, rok 1906.

W tym czasie dochodzi już coraz częściej do likwidacji polskich znaków i do rozprawy sądowej, którą wytoczył Oddział Babiogórski PTT przeciwko Beskidenvreinowi. Sąd w Makowie przyznaje rację Polakom, co chwilowo hamuje niemieckie działania, jednak nie na długo. Na początku lat 20.XX wieku wśród działaczy PTT pojawia się młode pokolenie z m.in. Józefem Mertą oraz Władysławem Midowiczem. Mieczysław Mączyński, będący wówczas prezesem Babiogórskiego Oddziału PTT daje ciche przyzwolenie (wraz z Zarządem Głównym) na ostateczne przełamanie naporu Niemców. 


W 1925 roku Władysław Midowicz, który jako 18-latek jest częstym bywalcem na Babiej Górze, przeprowadza inwentaryzację szlaków zauważając ogromne szkody w znakach polskich. Zdejmuje  wszystkie niemieckie tabliczki, po czym wraz z prof. Kazimierzem Sosnowskim palą je w ognisku na Markowych Szczawinach. Rozpoczyna również na nowo prace znakarskie w tym rejonie - wtedy też powstaje Perć Akademików, która początkowo nazywa się "Taternicka Perć". W nazwie, jak również w zamontowanych zabezpieczeniach, szlak miał nieco nawiązywać do taternickich zapędów Midowicza, który "nie umiał wyobrazić sobie rzeczywistej turystyki bez Tatr". 

Zdjęcie niemieckich tabliczek zostało dość głośno skomentowane przez Beskidenverein i ponownie dochodzi do niszczenia polskich znaków, w tym oznaczeń istniejącego już Głównego Szlaku Zachodniobeskidzkiego. W roku 1931 PTT zrywa wszelkie kontakty z Beskidenverein, natomiast już dwa lata później PTT przejmuje formalnie wszystkie szlaki w masywie Babiej Góry, natomiast Lasy Państwowe nie przedłużają dzierżawy i wnoszą o opuszczenie przez Beskidenverein schroniska pod Diablakiem. Po procesie sądowym niemieckie schronisko zostaje przejęte w 1936 roku. 

Turyści na Babiej Górze, 1925. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wspomniane już wyżej postaci - Władysław Midowicz i prof. Kazimierz Sosnowski - to kolejne osoby, które zasługują na dłuższą uwagę. 

Kazimierz Sosnowski urodził się w 1875 roku w Niepołomicach i po ukończeniu studiów polonistycznych trafia w 1904 roku do Nowego Sącza, gdzie od samego początku rozpoczyna swoją działalność turystyczną i krajoznawczą. Początkowo działa głównie w Beskidzie Sądeckim, będąc jednym z pierwszych członków Oddziału TT "Beskid" - znakuje pierwsze szlaki w tym rejonie, zajmuje się propagowaniem turystyki. Dostrzega na terenie Beskidów Zachodnich coraz większy napływ turystów niemieckich, toteż wraz z Hugonem Zapałowiczem apeluje o zwrócenie uwagi na Żywiecczyznę. Kwestie patriotyczne były jednym z powodów powstania pierwszego "Przewodnika po Beskidach Zachodnich" w 1914 roku. Dzięki temu opracowaniu ożywiła się turystyka w Beskidach Zachodnich, bardziej zaczęto też zwracać uwagę na rejon Babiej Góry. 


Drugim ważnym momentem w działalności Sosnowskiego było zaprojektowanie Głównego Szlaku Zachodniobeskidzkiego, który poprowadzony został przez Babią Górę. Pierwotnie Sosnowski zaprojektował go tak, by biegł również przez Małą Babią Górę, jednak nie było na to zgody działaczy Babiogórskiego PTT - proponowali wariant przez Markowe Szczawiny. Nieugiętość Sosnowskiego trwała blisko 2 lata, uważał, że wielką szkodą jest ominięcie Małej Babiej Góry - w końcu zgodził się, by Szlak Główny omijał Małą Babią Górę, a wiódł tak, jak dziś (na tym odcinku). Po wojnie (dopóki pozwoliło mu na to zdrowie) jeszcze kilkukrotnie wracał w okolice Diablaka. 


Mapa WIG, rok 1935

Władysław Midowicz, który kojarzony głównie z opisanej wyżej "wojny na pędzle", zapisał się w sposób wyjątkowy w historii babiogórskiej turystyki z kilku powodów. Oprócz tej walki o polskość Beskidów, jako geograf i krajoznawca propagował turystykę górską. Urodził się w 1907 roku w Mikuliczynie nad Prutem, a więc między Gorganami, a Czarnohorą. Wychowywał się w górach i z nimi związał swoje życie całkowicie, choć często zmieniał miejsce zamieszkania ze względu na rodziców, którzy pracowali na kolei. Jako 11-letnie dziecko brał udział w obronie Lwowa w czasie wojny polsko-ukraińskiej 1918-19. Najpierw ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, jednak wiedząc, iż z górami chce wiązać swoje życie, poszedł na geografię i meteorologię, które ukończył w 1936 roku. Od wczesnych lat publikuje różne teksty w tematyce beskidzkiej - mając zaledwie 21 lat przedstawia projekt parku narodowego obejmującego Masyw Babiej Góry. W tym samym czasie reaktywuje Koło Akademickie przy Oddziale PTT w Krakowie, przekształcając je w samodzielny Oddział Akademicki Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, zostając prezesem tego oddziału. 


Między 1932 a 1937roku Midowicz - już jako mąż i ojciec - jest gospodarzem schroniska na Markowych Szczawinach. W tym czasie (luty 1935) dochodzi do tragedii narciarzy na Babiej Górze, co po latach ze szczegółami opisał w "Gawędach Karpackich". Z Babiej Góry los ponownie rzucił go w rodzinne strony - w 1937 roku Midowicz zostaje kierownikiem Obserwatorium Astronomiczno - Meteorologicznego im. Marszałka Piłsudskiego na Pop Iwanie w Czarnohorze. Był to wówczas jeden z najlepiej wyposażonych obiektów w ówczesnej Europie, natomiast sam budynek był najwyższym zamieszkałym stale budynkiem w Polsce (2022 m). 18 września 1939 roku, wobec agresji sowietów, dostał rozkaz ewakuowania się na Węgry - w kolejnych latach wojennych służył m.in. jako meteorolog w polskich bazach lotniczych na Zachodzie Europy. Wspomnienia z okresu kierowania obserwatorium na Popie Iwanie zapisał w opowiadaniu "O Białym Słoniu na Czarnohorze". 


Ruiny obserwatorium na Pop Iwanie. Zdjęcie własne, rok 2017


Widok na główny grzbiet Czarnohory i ruiny obserwatorium na Pop Iwanie. Fot. www.rugala.pl

Nie wrócił do kraju od razu po wojnie - przez kolejne lata pracował jako meteorolog w Singapurze, później jako nauczyciel geografii w Australii, gdzie znakował pierwsze szlaki turystyczne. Do Polski wrócił w 1967 roku i do końca życia był aktywny w turystyce - prowadził prace znakarskie, pisał w "Wierchach" oraz angażował się działalność szkoleniową przewodników. Zmarł w Wieliczce w 1993 roku i został pochowany na tamtejszym cmentarzu. 


Władysław Midowicz w trakcie wyjazdu z kursem przewodników beskidzkich

Z pewnością oprócz wymienionych postaci można wymienić o wiele, wiele więcej tych, którzy zapisali się w historii turystyki babiogórskiej w mniejszy lub większy sposób. Wystarczy wspomnieć choćby o wybitnym botaniku, Władysławie Szaferze, który również prowadził tu badania i zabiegał o ochronę tego cennego botanicznie rejonu. Dziś Babia Góra jest dla nas dostępna wraz ze swoimi licznymi szlakami, a park narodowy, o którego utworzenie starał się Władysyław Midowicz już w 1928, został utworzony w 1954 roku i chroni babiogórską przyrodę, tak natarczywie obecnie atakowaną przez tysiące turystów. 


Pomnik Hugona Zapałowicza i Władysława Szafera w Zawoi


SCHRONISKA W REJONIE BABIEJ GÓRY

- schron z pocz. XIX wieku - pierwszy schron na szczycie Babiej Góry, postawiony z okazji przybycia arcyksięcia Józefa Habsburga

- Losertówka - niewielki (4x4) schron z kamienia zbudowany w 1852 roku. Przetrwał tylko dwa lata, ale jego ściany były widoczne jeszcze w latach 20. XX wieku. Fundatorem miał być Józef Loserth, starosta wadowicki. Z oddali przypominał kapliczkę i tak też nazywali go babiogórscy górale. 


Ruiny Losertówki, prawdopodobnie początek XX wieku


- Schronisko Beskidenverein - powstało w 1904-1906 roku po stronie węgierskiej pod szczytem Diablaka. Obiekt murowany, piętrowy, mógł pomieścić ok. 25-30 osób. Po regulacji granicy w 1924 roku znaczna część południowego stoku Babiej Góry została przy Polsce. W 1933 roku, po wygaśnięciu dzierżawy, obiekt przeszedł na rzecz Skarbu Państwa, a dyrekcja Lasów Państwowych wezwała BV do opuszczenia schroniska - niestety BV nie stosuje się do tego wezwania, a nawet w 1934 roku składa wniosek o rozbudowę obiektu. W tej sytuacji Lasy Ppaństwowe wytoczyły proces sądowy BV - na mocy wyroku z 1937 roku BV musiało opuścić schronisko. Obiekt od tej pory znajdował się w rękach Lasów Państwowych i nosił nazwę "Leśnik". W roku 1935, po tragedii narciarzy z Andrychowa, Beskidenvereinowi dostało się również za nienależyte wyposażenie schroniska i brak m.in. zewnętrznej lampy, która w czasie niepogody ułatwiłaby odnalezienie budynku. 

1 września gospodarze przeżyli w schronisku niemiecki nalot, po czym ewakuowali się do Zubrzycy i Chabówki, a budynek zajęli słowaccy żołnierze. W czasie wojny pełnił funkcję punktu obserwacyjnego niemieckich żołnierzy, a później żołnierzy sowieckich. Obiekt bez dużych strat przetrwał wojnę i od razu po wojnie Polskie Towarzystwo Tatrzańskie rozpoczęło remont obiektu. Pod koniec prac w 1949 r. schronisko spłonęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Ze względu na ochronę przyrody nie zostało odbudowane, a mury rozebrano w 1979 roku. Do dziś widoczne są jego fundamenty. 

Schronisko BV pod szczytem Diablaka

Markowe Szczawiny, schronisko im. Hugona Zapałowicza

Pierwsze polskie schronisko w Beskidach Zachodnich, wybudowane w 1906 roku jako odpowiedź na powstałe pod szczytem Diablaka schronisko Beskidenverein. Początkowo mieściło kilka łóżek, do 1939 roku przebudowywane kilkukrotnie. Tuż przed wojną stacjonował w nim oddział KOP. W 1944 roku Niemcy chcieli spalić schronisko, jednak dzięki pertraktacjom gospodarza odwleczono zniszczenie budynku, aż w końcu weszła Armia Czerwona. Po wojnie schronisko przejęło PTT, a następnie PTTK, przeprowadzając w latach 60.XX w. gruntowny remont. W roku 2007 rozebrano stary obiekt i wybudowano nowe schronisko, które oddano uroczyście do użytku w kwietniu 2010 roku. W okresie I wojny gospodarzem był przez jakiś czas K. Sosnowski, później w latach 1932-37 W. Midowicz

Schroninsko na Markowych Szczawinach, rok 1925. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Prawdopodobnie lata 60. XX wieku po remoncie i rozbudowie


Fot. Prezentacja inwestycji PTTK w latach 2008-2012

Obecne schronisko. Fot. www.markoweszczawiny.pttk.pl


Żródła:

W. Krygowski, Zarys dziejów polskiej turystyki górskiej
W. Krygowski, Dzieje Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego
W. Midowicz, Gawędy Karpackie
R. Bogdziewicz, Schroniska górskie od Beskidu Śląskiego do czarnohory w latach 1874-1945
E. Moskała, Schroniska PTT w Karpatach Polskich
Pamiętniki Towarzystwa Tatrzańskiego, lata 1905-1907

Komentarze

Popularne posty